Przejdź do treści

Matematyk na konferencji, część III

Większość uczestników konferencji wygłasza referaty. Jakiś czas przed rozpoczęciem konferencji przesyła się organizatorom streszczenie wystąpienia tak, aby można je było zamieścić w materiałach wręczanych uczestnikom zaraz po przyjeździe. Sam referat trwa około 15–20 minut. Gdy nadchodzi chwila przemowy, przewodniczący sesji zapowiada mówcę. Czasem wymienia się nazwisko poprzedzone słowem profesor (tu każdy jest profesorem, nawet magister 🙂 ) oraz tytuł referatu. Niedawno znajomy powiedział mi że wymienianie tytułów jest zwyczajem rosyjskim i na konferencjach, gdzie przewodniczą sesjom Anglicy, nie stosuje się tytułów, nawet honorowych. Czasem mówi się, że tytuł wystąpienia jest wyświetlony na ekranie, bo w czasie ewakuacji poprzedniego referenta obsługa już włącza prezentację następnego. Po takiej zachęcie następuje pierwsze zdanie. Niektórzy zwracają się staroświecko: Mr. chairman, ladies and gentlemen …. Ja do nich należę. Inni nie mówią nic i od razu przechodzą do meritum. Nasuwa się pytanie co powiedzieć, gdy przewodniczy sesji kobieta. Ja mówię wtedy: Madame, ladies and gentlemen …. Nie mówię chairwoman, bo dźwiękowo przypomina to (zwłaszcza w przypadku osoby nie będącej native speakerem) słowo charwoman czyli sprzątaczka. Ale chairwoman to zwyczajnie przewodnicząca i można użyć tego zwrotu.

Czas referatu jest świętym czasem referenta. Nie jest taktownym przerywanie w jakikolwiek sposób jego wystąpienia. Takie sytuacje oczywiście się zdarzają. Osobiście zawsze odnoszę się do nich z niesmakiem.

Tematyka wystąpienia jest wyborem danej osoby. Przedstawia się jednak wyniki swojej pracy naukowej, wliczając te, które osiągnięto we współpracy z innymi badaczami. Tak więc w grę nie wchodzą np. rzeczy wykładane studentom. Można opowiedzieć o jednej z nowszych napisanych prac naukowych, ale też zreferować aktualnie prowadzone badania, które jeszcze nie zaowocowały publikacjami. Byle tylko prezentować wyniki o charakterze naukowym.

Dawniej referowano tylko pisząc na tablicy. Potem treści wystąpień pisano na foliach i wyświetlano na ekranie używając rzutnika. Obecnie znaczną część referatów wygłasza się w oparciu o wcześniej przygotowaną prezentację komputerową. Można wtedy powiedzieć znacznie więcej niż pisząc na tablicy. Czasem jest ona obecna na sali konferencyjnej, czasem jest tylko tzw. flipchart (tablica z papierowymi odwracanymi arkuszami dużego formatu, powiedzmy około A1, choć wymiary są różne), na którym niewiele widać, zwłaszcza z końca sali. Osobiście podczas swoich referatów staram się unikać pisania na tablicy czy flipcharcie. Ale zdarza się, że czasem trzeba.

Uważam, że powinno się unikać odczytywania treści wystąpienia z ekranu. Prezentacja ma pełnić rolę wspomagającą. Wyświetlona treść twierdzenia powinna być wzbogacona o ustne komentarze. Niezbyt dobrze wychodzi pisanie takich komentarzy na slajdach, które rządzą się swoją specyfiką, czasem znacznie odbiegającą od standardów stosowanych przy pisaniu prac naukowych.

Gdy czas przeznaczony na referat dobiega końca, przewodniczący sesji wstaje z miejsca w ten sposób sygnalizując potrzebę szybkiego zakończenia wystąpienia. Gdy to nastąpi, jest chwila na dyskusję. Słuchacze zadają pytania i komentują usłyszane treści. Młodsi referenci są zadowoleni, gdy nie ma pytań. Dla mnie referat nie jest zbyt udany, gdy nie otrzymam pytań. Świadczą one bowiem o tym, że odczyt zainteresował audytorium. Można sobie oczywiście tłumaczyć, że problematyka została przedstawiona tak jasno i wyczerpująco, że już nie potrzeba żadnych pytań. 🙂 Stąd jednak prosta droga do samozachwytu, a w matematyce, jak i w życiu, potrzeba dużo pokory.

Jeszcze o językach w których wygłasza się referaty. Obecnie niemal niepodzielnie panuje język angielski. Gdy zaczynałem przygodę z matematyką, można było nawet ok. 10% odczytów usłyszeć po francusku. Dosłownie jeden referat słyszałem po niemiecku. Żadnego po włosku ani po rosyjsku. Natomiast kiedyś referent widząc, że na sali są prawie sami Polacy powiedział, że nie za dobrze zna angielski i dlatego będzie mówił po polsku, co też uczynił. Jak to ocenić… niech zrobią to Czytelnicy.

Mam nadzieję, że nie stworzyłem wrażenia, że atmosfera na sali konferencyjnej jest sztywna i śmiertelnie poważna. Często zdarzają się różne zabawne, ale też i nie przewidziane przypadki. Opowiem o nich w następnym odcinku.

2 komentarze do “Matematyk na konferencji, część III”

  1. Mój komentarz dotyczy całej serii czyli ,,Matematyk na konferencji”. Również bywam na konferencjach o różnym zasięgu lecz ciut innym temacie. Buszuję w dziedzinie statystyki i demografii. Konferencje odbywają się podobnie. Na przykład na konferencjach SKAD (Sekcja Klasyfikacji i Analizy Danych), która odbywa się co roku w innym mieście na terenie Polski, otrzymuje się zawsze (koszt mieści się w opłacie konferencyjnej) opracowanie (dość opasłe, bywa, że nawet w dwóch nawet tomach) z referatami ze SKADu z ubiegłego roku. Miłą pamiątką jest ujrzenie tam własnego referatu. Dla mnie osobiście ciekawym doświadczeniem jest prezentacja w sesji plakatowej. Przez wielu uczestników taka sesja postrzegana jest jako ,,drugiej kategorii” zupełnie niepotrzebnie i nawet nie wiem dlaczego. Pełno graficznej zabawy – nikt w dodatku człowieka nie trąca ze względu na przekroczenie czasu jak to zwykle robi moderator w sesjach równoległych (czyli w ,,mówionych”). Na sesji plenarnej zazwyczaj zabierają głos ,,rasowi” statystycy, którym z reguły się nie przerywa. 🙂

    1. Dziękuję za ten komentarz ciekawie uzupełniający mój cykl. O sesjach plakatowych nie pisałem, gdyż jeszcze w takich jeszcze nie uczestniczyłem. Odbywają się one na raczej dużych konferencjach. Z kolei inżynierowie z mojej uczelni opowiadają, że przed ich konferencjami zgłoszone referaty muszą zostać zatwierdzone zanim zostaną dopuszczone do prezentacji. Stąd czasem przed wyjazdem na konferencję władze dziekańsko–rektorskie pytają czy mam zatwierdzony referat.

Napisz komentarz