Przejdź do treści

Nie jesteś humanistą

Matematyka — brr… nie znoszę. Czemu w ogóle jej się naucza? Wycofać ze szkoły, nie dręczyć biednych ludzi, którzy mają tysiąc ważniejszych zadań do zrealizowania. Nie jestem matematykiem, nie będę matematykiem. Nienawidzę wszystkiego, co wiąże się z matematyką. Jestem humanistą!!!

Muzy

Osobie, która mówi tonem powyższego wprowadzenia, daleko do tego zaszczytnego miana. Od wielu lat utrwalił się stereotyp podziału ludzi na dwie rozłączne klasy: ścisłowców i humanistów. Kto nie jest ścisłowcem, jest humanistą. Czy tak? Lubię zabawy słowne. Podczas jednego z wykładów, gdy do zakończenia omawiania przykładu brakowało tylko kilku łatwych rachunków, powiedziałem reszta jest liczeniem. Parafrazowałem znanego dramaturga i jego równie znane dzieło. Spytałem audytorium, kto to powiedział (napisał). Spodziewałem się, że studenci bez trudu odpowiedzą (niezgodnie z prawdą), że Szekspir. Ale z Szekspira na sali zostało tylko milczenie.

Kim jest humanista? Osobą otwartą na wiedzę, miłującą literaturę, znającą prawa rządzące społeczeństwem, dobrze wykształconą ogólnie. W czasach dawno minionych uczono w liceum łaciny i greki, uczniowie dobrze znali mitologię i klasyczne poglądy filozoficzne. Wszyscy uczniowie, również ścisłowcy.

Humanista jest też osobą oczytaną, zorientowaną w panujących w nauce trendach, nie stroniącą od wiedzy, jeśli tylko ta okaże się trudna do przyswojenia. Dlatego nie jesteś humanistą, jeśli mówisz nienawidzę matematyki.

Wielkim humanistą był wśród matematyków Hugo Steinhaus. Ten autor wielu doniosłych twierdzeń matematycznych oraz znakomity popularyzator Królowej Nauk miał znakomite wyczucie językowe. Jego aforyzmy, zwane hugonotkami, znane są nie tylko matematykom (dla przykładu: kula u nogi – Ziemia). A co z autorem Alicji w krainie czarów, Lewisem Carrollem? To tylko dwa przykłady matematyków–humanistów.

Okazuje się, że dobrze matematyce przysłużyli się przedstawiciele nauk humanistycznych. Do uprawiania socjologii czy psychologii niezbędna jest dobra znajomość statystyki. W roku 1904 angielski psycholog Charles Spearman wprowadził powszechnie dziś stosowany współczynnik korelacji rang określany jego nazwiskiem. Inny Anglik, Edwin Abbott, również nie był zawodowym matematykiem, a w książce Flatlandia stworzył postaci płaszczaków, które są przez matematyków powszechnie uznawane za świetną ilustrację pojęcia wymiaru przestrzeni.

Sama matematyka, jak każda inna nauka, związana jest z człowiekiem, jego życiem i działalnością. Dlatego aby być dobrym matematykiem, musisz być humanistą. Jeśli chcesz być humanistą — nie stroń od matematyki.

Tagi:

27 komentarzy do “Nie jesteś humanistą”

  1. Humanistą staje się każdy o kim pani od polskiego po napisaniu dwu, czasami trzech wypracowań z języka polskiego pobierze opinię (tak kiedyś mówiono, pobrać opinię, pobrać decyzję) i ogłosi że jest humanistą.

    Opinia pani od polskiego jest wiążącą i jedyną.

  2. Matematyka nie każdemu do głowy włazi na co jestem flagowym przykładem — 60–70% z podstawy na maturze to szczyt moich marzeń więc się pytam jak to działa w drugą stronę? Jak nazwać człowieka nie potrafiącego się wysłowić ale za to „coś tam” umiejącego z matematyki (poziom technikum)?

      1. Ja swoją wiedzę z matematyki powiększam systematycznie (matura) z różnym rezultatem ale to swoją drogą. A cały czas chciałbym się dowiedzieć jak ma się teza postawiona w artykule do osób, które po po prostu wzdrygają się na myśl o języku polskim, nie widzą w tym nic złego tłumacząc się tym że nie potrzebują nic czytać bo nie będą pracowali w mcdonaldzie.

        1. Teraz zadałeś konkretne pytanie. Jeśli ktoś uważa, że niepotrzebne mu czytanie książek – nie jest humanistą. Nie chcę określać umiejętności matematycznych takiej osoby. To jest studium przypadku. Ale na pewno będzie tej osobie obca historia matematyki, znajomość jej filozofii. To jest niezbędne do poważnego uprawiania tej dziedziny. Powiem tak: 90% ścisłowca, 10% humanisty. Nie ma podziału na ścisłowców i humanistów i w pewnym sensie sam sobie przeczę, ale chyba w zrozumiały sposób. 🙂

        2. Ja chyba zrozumiałem pytanie trochę inaczej niż Gospodarz. Moim zdaniem sytuacja nie jest symetryczna. Umiejętności matematyczne mają podłoże głównie intelektualne. A fakt, że ktoś nie umie się sensownie wysłowić ma podłoże przede wszystkim psychologiczne.
          Pogląd, że nie warto nic czytać, bo jest się dobrym z matematyki jest dla mnie nie do przyjęcia. Nie umiem nazwać takiej postawy.

          1. Szymon Wąsowicz

            Powiedzonko o niesymetrycznej sytuacji pochodzi chyba od Śp. Profesora Marka Kuczmy, mojego naukowego pradziadka, a Twojego dziadka (choć jesteś młodszy). 🙂 Nie podważając słusznej tezy o podłożu psychologicznym powiem, że nad umiejętnością wysławiania się można pracować i osiągnąć jako taki poziom.

          2. Mają podłoże głównie intelektualne – czy to jest sugestia że osoby są śmietanka intelektualną? Muszę tu dodać że znam osoby, które władają trzema językami (w tym Polskim a co) i wcale nie wyglądają na osoby mniej inteligentne czy rozgarnięte, często wręcz przeciwnie.

            1. Szymon Wąsowicz

              Sądzę, że opacznie interpretujesz przesłanie Włodka. Wczytaj się w nie dokładnie, a stwierdzisz, że obce mu jest wartościowanie poziomu inteligencji konkretnych osób.

          3. Osoby, o których piszesz – czyli dobrzy matematycznie, niezainteresowani językiem polskim – to bardzo specyficzna sytuacja, która prosi się o dopytanie: której części języka polskiego? Beletrystyki? Której beletrystyki? Poezji? Poradnika też nie przeczytają? Instrukcji w Internecie? Felietonu? Brzmi to jak aroganckie wymądrzanie się dorastającego nastolatka. Trzymając się jednak precyzyjnie tego co piszesz, że osoba nie widzi nic złego w nie czytaniu i twierdzi, że nie potrzebuje niczego czytać, bo nie będzie pracować w mcd. Po pierwsze: ta osoba kłamie, albo plecie trzy po cztery – będzie MUSIAŁA w swoim życiu przeczytać jeszcze nie jedną rzecz. Taka arogancja jest raczej typowa do wieku dorastania u osób z silnym poczuciem wyższości. Istnieją określenia na takie osoby, ale nie mieszczą się one w „symetrii” czy „asymetrii” humanistów czy ludzi oświecenia. Uspokoję Cię jednak – niemal każdy Twój znajomy wyrażający się w tym stylu – choć na tą chwilę może imponować – wyrośnie z tego, bo życie będzie wymagało od niego większej pokory 🙂

    1. Przy okazji podziękowań za najnowszy wpis i przypomnienie „kilku myśli… co nienowe”, a także za wspaniałą definicję humanisty wypada sparafrazować Pana Profesora i powiedzieć: „Nie jesteś matematykiem (fizykiem, inżynierem… niewłaściwe skreślić), jeśli nie interesujesz się kulturą, literaturą, sztuką, wreszcie językiem ojczystym”. Gdyż odwrotnością wspomnianego na wstępie stwierdzenia „Jestem humanistą, matematyki nie znoszę” jakże często bywają słowa „Jestem informatykiem, dla mnie żyć czy rzyć to żadna różnica”. W tym miejscu nie od rzeczy byłoby stwierdzić, że Autor bloga niezwykle wręcz dba o poziom językowy swych wypowiedzi i jasność trudnego wszak dowodu, udowadniając nam przy okazji, że matematyka jest nauką humanistyczną.

      1. Serdecznie dziękuję za tak ciepłe słowa. Tak… nie napisałem tego jasno, ale istotnie, uważam matematykę za naukę humanistyczną. Ten wpis doskonale uzupełnia dyskusję z Pyroxarem, zawartą w innych komentarzach powyżej. Za to też jestem wdzięczny.

    2. Ciekawa argumentacja i budujące przykłady, tyle że moje doświadczenie osobiste temu przeczy. Matematyka była dla mnie zmorą i gdyby polonistka w „Lelewelu” nie „legła Rejtanem” w mojej obronie, nie wiem, co by było z maturą.
      Zaś jeśli chodzi o „Alicję w krainie czarów” – jest to podobno ulubiona lektura osób o talentach matematycznych, z kolei „Kubusia Puchatka” wybierają raczej przyszli humaniści. Otóż ja byłam i jestem fanką Puchatka. A więc wszystko jasne!

      1. Czyż nie jest matematycznym taki dialog zinterpretowany dosłownie?

        Pewnego razu, bardzo dawno temu, mniej więcej w zeszły piątek, mieszkał sobie Kubuś Puchatek zupełnie sam w lesie, pod nazwiskiem pana Woreczko.
        – A co to znaczy pod nazwiskiem? – zapytał Krzyś.
        – To znaczy, że na drzwiach na tabliczce miał wypisane złotymi literami nazwisko, a mieszkał pod nim.

        Czyż nie jest matematycznym powiedzenie?

        Im bardziej Puchatek zaglądał do środka, tym bardziej Prosiaczka tam nie było.

        Więc ,,Puchatek” nadaje się i dla matematyków. Oni wszędzie tę swoją kochankę dostrzegą. Nawet w półce w regale, która ma kształt trapezu, tłumacząc jak obliczyć jego pole. 🙂

            1. Dzień dobry/dobry wieczór. Skoro Pan tak wykazuje, jaka to matematyka jest ważna, to co Pan powie o uczniach, którzy sobie dobrze radzą z języka polskiego, historii, czy WOS/HiT, ale słabo sobie radzą z matematyki? Wielu z nich ma dyskalkulię. Czy odmawiać im miana humanistów? Przecież istnieją uczniowie uzdolnieni w naukach humanistycznych, ale mający jednocześnie dyskalkulię, która pogarsza ich zdolności – dyskalkulia to dysfunkcja, która nie pozwala człowiekowi opanować do końca matematyki. Tak samo jak np. dysgrafia, kiedy człowiek ma byle jaki charakter pisma i pisze bardzo niewyraźnie.

              1. Szanowny Panie, ludzie z dyskalkulią również mogą być dobrymi humanistami. Bardziej chodziło mi o pewną postawę, otwartość na matematyczne twierdzenia wchodzące w kanon wykształcenia ogólnego. Ponadto jaki procent dzieci istotnie ma dyskalkulię? Proponuję zapoznać się z rozszerzoną wersją tego tekstu, którą niedawno opublikowałem jako felieton w czasopiśmie ,,Tramwaj cieszyński”.

      2. Zacznę od przykładów: dobry – zły, mądry – głupi, ,,ścisłowiec” – … No właśnie, czy tutaj pojawi się antonimicznie ,,humanista”? Tak, właśnie tak, antonim dla ,,ścisłowca” (matematyka, fizyka czy chemika) to ,,humanista” – wzięty w cudzysłów. Ktoś wyżej bardzo trafnie stwierdził, że ,,humanista” to ktoś, kogo pani od polskiego nim ogłosi. A ja bym napisał: kogo w ten sposób będzie stygmatyzować. Bo, niestety, dziś najczęściej – przynajmniej w przestrzeni edukacyjnej – określenie ,,humanista” słyszę od nauczycieli, nie od uczniów; dodatkowo nacechowane zawsze co najmniej ironią czy politowaniem. ,,Humanista” dziś to stereotyp, wytrych (a może nawet łom) komunikacyjny. A jako nauczyciel nie powinienem chyba żadnego ucznia w łom wyposażać. 🙂

        1. ,,Humanista” i humanista – dwa identycznie brzmiące słowa wyrażające inne znaczenia. Bardzo dziękuję za arcyciekawy komentarz. 🙂

      3. Przepraszam ale nie bardzo rozumiem czy raczej nie wiem jak powinienem zrozumieć wyrażenie ,,wytrych (a może nawet łom) komunikacyjny”. Czy mógłbyś mi wyjaśnić ponieważ nie wiem co się kryje pod tym pojęciem.

        1. W komentarzu RP mamy dwa terminy: ,,humanista” i humanista. Ten pierwszy dotyczy stereotypu, a drugi prawdziwego humanisty. Stąd mowa o wytrychu jako pewnym rodzaju szufladkowania, szeregowania, klasyfikacji. Z prawdziwym humanizmem nie ma to wiele wspólnego. O tym pisał rasowy humanista RP.

        2. Stereotypy są jednym z podstawowych narzędzi komunikacji w grupie, to dzięki nim w głównej mierze możemy się porozumieć z akceptowalną skutecznością.Są też jednak drogą ,,na skróty”, którą chętnie stosujemy, gdy na negocjowanie znaczeń w rozmowie nie mamy zbyt wiele czasu lub nam się zwyczajnie nie chce rozmawiać.
          Metafora wytrychu, a jeszcze lepiej łomu, obrazuje w tej konkretnej sytuacji działanie określenia ,,humanista” — nastawionego na szybki i niszczący efekt wobec adresata. Oczywiście w moim subiektywnym odczuciu, opartym o moje nie mniej subiektywne obserwacje. 🙂

      4. Moje słowo o dyskalkulii. Każdy, kto twierdzi, że za żadne skarby nie opanuje matematyki bo męczą go już podstawowe operacje arytmetyczne powinien być poddany następującemu testowi: trzeba poprosić go, aby za kwotę powiedzmy 100 zł wykosił przeciętnej wielkości trawnik u sąsiada. Po zakończonej pracy wręczyć mu 10 zł i wyrazić swoje zdumienie, że on naraz zaczął rozpoznawać różnicę między liczbą „10” a „100” (bo zapewne zacznie się wkurzać, że został oszukany względem pierwotnie uzgodnionej stawki). c.n.d.

      Leave a Reply to belaburylCancel reply