Dzisiejszy odcinek cyklu o przemowach (wcześniejsze to Matematyk przemawia i Matematyk wykłada) poświęcam referatom na konferencjach naukowych. Zapraszam do lektury.
Zwykły referat konferencyjny nie trwa zbyt długo, najwyżej około dwudziestu minut. Głównym celem jest prezentacja wyników własnych badań. Nacisk stawiam na słowo prezentacja. Nie systematyczny wykład jakiejś teorii, tylko pokazanie istoty rzeczy. Dlatego (w mojej opinii) należy tu stronić od dowodzenia twierdzeń, a jeśli już chcemy, można pokazać szkice rozumowań eksponując użyte narzędzia. Inaczej audytorium zagłębi się w niepotrzebne szczegóły, a nie zyska ogólnego obrazu dokonań referenta. A danie takiego właśnie obrazu stanowi główny cel wystąpienia. Jeśli tematyka zainteresuje kogoś ze słuchaczy, zawsze można poprosić o przysłanie odbitki pracy bądź podyskutować z referentem już po zakończeniu jego przemowy, najlepiej przy kawie, w mniej zobowiązujących okolicznościach. A takie dyskusje bywają ciekawe, gdyż często rodzą się z nich nowe naukowe pomysły.
Dobrze jest zmieścić się w wyznaczonym czasie wystąpienia. Wszelkie przeciąganie nie jest dobrze przyjmowane. Z drugiej strony warto przygotować nieco dodatkowego materiału tak, aby spokojnie móc z niego zrezygnować, a powiedzieć o nim w przypadku posiadania rezerwy czasowej. Właśnie — upływający czas (stale należy go kontrolować) jest jednym z głównych elementów referatu.
Obecnie wiele wystąpień wspomaganych jest prezentacjami komputerowymi. Wcześniej używano rzutników pisma i slajdów na foliach. Tak czy inaczej, nie należy odczytywać ich treści, a tylko odwoływać się do nich. Inaczej może powstać wrażenie, że referent nie jest zbytnio przygotowany lub też niezbyt dobrze czuje się mówiąc w obcym języku (obecnie referaty mówi się praktycznie tylko po angielsku). W zamian za to warto mówić twarzą do widowni i mieć z nią stały kontakt wzrokowy. Taki mówca będzie na pewno dobrze odebrany.
Mówić należy wyraźnie, stwarzając wrażenie pewności swoich słów. Nie zmieniać slajdów zbyt szybko. Dobrą zasadą (wielokrotnie ją przetestowałem) jest prezentowanie co najwyżej jednego slajdu na minutę. Jeśli robimy to szybciej, po krótkim czasie audytorium przestaje słuchać włączając laptopy i smartfony.
Nawet największa sława naukowa nie uczyni z człowieka dobrego mówcy. Dlatego każde swoje wystąpienie należy poddać krytycznej analizie tak, aby następne referaty były coraz doskonalsze. Słowa te dotyczą absolutnie wszystkich — od studenta do profesora.
Co mógłbym dodać?
Żadnych długich wzorów, a zwłaszcza takich, do których trzeba zmniejszyć wielkość kroju pisma, żeby zmieściły się na slajdzie. Prawdę mówiąc jedynie wzór $E=mc^2$ dobrze wygląda.
To samo z dużymi tabelkami. Lepiej przerobić na wykres.
Żadnych animacji typu wjeżdżający na slajd wzór albo napis albo, tym bardziej, twierdzenie. W czasie wjazdu nic nie można przeczytać, a jak się ustabilizuje, to następny slajd i słuchacz daje sobie spokój.
Żadnych przeszkadzajek (przesympatyczny profesor, opowiadając o wyższości jajek i bogactwie zawartych tam mikroelementów, potrafił mieć na slajdzie kurę grzebiącą łapą w ziemi i jedzącą robaki).
Lamport to niezły naukowiec o sporym doświadczeniu. Warto też przeczytać jego uwagi http://research.microsoft.com/en-us/um/people/lamport/pubs/howto.txt
Dziękuję, Wojtku, za wartościowy komentarz. Dodam, że dobre rady zawiera też instrukcja do Beamera. Swoją początkową wiedzę o tworzeniu prezentacji czerpałem z tego dokumentu.
Przeczytałem rady Lamporta. Są ponadczasowe. Nieważne, że niemal 40 lat temu nie było projektorów multimedialnych. Co najwyżej jeden slajd na minutę. Slajdy były wtedy na foliach. Na jednej z konferencji referent zaprezentował jakieś 50 slajdów, które przerzucał z szybkością błyskawicy. Zastosował… anty-rady Lamporta. Dokładnie wszystkie.
Gdy ktoś zaczyna wchodzić w szczegóły dowodu, natychmiast włączam smartfon. Od ścisłości jest praca, nie referat. To tylko jedna z tych rad.
Podsumuję może tak: jeśli widownia przegląda Internet, rozmawia czy smartfonuje, zastanów się czy dobrze przygotowałeś referat. Odpowiadam: nie za dobrze. Gdy wystąpienie jest dobre, wiedza jest spijana z ust referenta. Dążmy do tego ideału.